Autor: Izabela Bartelt-Adamczyk
— — — — — — — — — — — — — —
W pierwszym tygodniu czerwca klasy 7a i 8a integrowały się na dwudniowej wycieczce do stolicy. W środę około południa dotarliśmy pod pomnik króla Zygmunta. Tego, który „zdradził” Kraków na rzecz Warszawy. Uhonorowano go kolumną, z której ma piękny widok na Stare Miasto. Nota bene oryginał „cokołu” (zwany pieszczotliwie salcesonem) można podziwiać w nieco innym miejscu, tuż przy Pałacu Pod Blachą. To był apartamentowiec księcia Józefa Poniatowskiego. Potem był spacer wzdłuż murów z przystankami przy pomnikach: Małego Powstańca i Jana Kilińskiego. Potem chwilę spędziliśmy przy Syrence, tej zdobiącej Rynek.
Następnie ruszyliśmy Krakowskim Przedmieściem w kierunku Pomnika Nieznanego Żołnierza. Wspominaliśmy osiągnięcia i sukcesy Mickiewicza oraz Kopernika – snując refleksje przy ich monumentach. W Kościele św. Krzyża szukaliśmy miejsca, skrywającego serce Szopena. Nie udało się, ale za to znaleźliśmy epitafium noblisty – Reymonta.
Potem udaliśmy się na krótki spacer do Łazienek Królewskich. Były pawie, pałac, amfiteatr, wirtuoz fortepianu pod wierzbą, zagadki przy chińskich lwach, stawy i mnóstwo kojącej zieleni.
Ostatnia wyprawa – windą do nieba – czyli panorama Warszawy oglądana z 36 piętra „Pekinu”. Tak o Pałacu Kultury i Nauki mówią miejscowi.
Punktem kulminacyjnym dla młodzieży było dotarcie do hotelu. 20 tysięcy kroków z miejsca przestało doskwierać nastoletnim kończynom dolnym. Tym bardziej, że wzmocnili się pożywną pomidorową, kopcem frytek, odrobiną kotleta i śladową ilością surówki.
Poranek upłynął przy gofrach lub naleśnikach i licytacji, kto najkrócej spał.
Po śniadaniu ruszyliśmy do Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Zwiedzaliśmy podzieleni na dwie grupy. Architektura, ekspozycje, interaktywność i niezliczone ciekawostki naprawdę zapierają dech. Kontekst historyczny jest i zabawny, i wzruszający, i przerażający. Warto tam wrócić. Od asymilacji, integracji, miłości (tu trzeba wspomnieć o królu Kazimierzu Wielkim i jego Esterce) po konflikty, uprzedzenia, niechęć.
Ostatnie miejsce, do którego trafiliśmy, to Centrum Nauki Kopernik. Tu już nie wszystkim starczyło zapału na doświadczenia i eksplorację atrakcji tego punktu programu.
Po skompletowaniu obu klas w autokarze zaczęliśmy kierować się na południe. Wesołą podróż powrotną zakończyliśmy szczęśliwie około 19.30 na parkingu szkolnym. Pełna wrażeń młodzież wpadłszy w ramiona rodziców, udała się do domów.
Zarówno 7a, jak i 8a zachowały się godnie, z humorem i klasą reprezentując naszą szkołę. Całkiem spora gromadka miała okazję wzbogacić swoją kolekcję piątek z polskiego.
Opiekunowie: p. Bartelt-Adamczyk, p. Szajbel, p. Woźniak, p. Walocha.